+4
pestycyda 26 listopada 2015 23:39
Image
Czasami nie ogarniam...A najgorsza jest chyba bezsilność....

Jedziemy dalej. Opłata za autostradę w Chorwacji - 4 euro. Powoli zaczynało się późne popołudnie, już już "byliśmy w ogródku..." i wtedy spotkało mnie ogromne szczęście :D W nawigacji mieliśmy wpisane dane naszego kolejnego noclegu, podjechaliśmy pod wskazany adres i nagle Marcin stwierdził, że "hm...tak to nie wyglądało na zdjęciu w booking.com". I...Tak! Tak! Marcin się pomylił!!! :D Cudownie, jako pilot zostałam zrehabilitowana!!!:D Jest 1:1! :D Okazało się, że wszystkie dane były poprawne. Wszystkie, z wyjątkiem...miasta :D :D No. Myślę, że teraz stało się jasne, że "i najlepsi mogą się pomylić" i że zostanie przywrócone należne mi stanowisko pilota :D

Image
W końcu dotarliśmy do odpowiedniego miasta. Osijek. Nocleg w Anna Rooms (13 euro osoba). Bardzo ładne, spokojne miasteczko. Nocleg też cudny, w kamieniczce na małej ulicy prowadzącej do rynku.

Image

Image

Śniadanie zjedliśmy w piekarni naprzeciw naszego hoteliku. Burek, pizza, 2 cole - 24 kun (euro to trochę ponad 7 kun). O wieczornych ekscesach trochę głupio mi pisać, ale żebyście mieli mniej więcej pojęcie o cenach, to się jakoś zmuszę :D 65 kun - pięć dużych szklanek na bardzo klimatycznym ryneczku :)

Image
I jedziemy dalej. Tym razem Węgry. Tu spotkała mnie duża niespodzianka. Niezbyt miła. Bardzo potrzebowaliśmy zrobić zakupy "pierwszej potrzeby" :D Przynajmniej dla nas. W pierwszym sklepie zaskoczenie. Przy kasach zawsze jest odpowiednia półeczka, na której są wyeksponowane, no trudno, nałóg, to nałóg, papierosy. Tym razem na półeczkach przepięknie wyeksponowane zostały różnego rodzaju...witaminy (?) :/ :D Trochę nas to zaskoczyło. Po próbie dopytania się ekspedientki (niestety, angielski chyba nie jest ulubionym językiem Węgrów), dowiedzieliśmy się tylko, że "nie ma". Trudno, stwierdziliśmy, że spróbujemy gdzie indziej. Kolejny sklep - to samo. W końcu jakiś litościwy pan, uświadomił nas, że węgierski rząd postanowił walczyć z tym zgubnym nałogiem i papierosy można kupić tylko w specjalnych sklepach "tabak" (swoją drogą, uważam za czystą złośliwość, że w miejsce po papierosach wkładają witaminy :D ). Nie będę Was zanudzać wszystkimi szczegółami, powiem tylko, że rząd walczy z nałogiem naprawdę skutecznie (w "tabak" nie można płacić inną walutą, niż węgierską. Nie można też płacić kartą. Sklepów jest mało i mają krótkie godziny otwarcia). Gdy w końcu znalazłam w jakiejś wiosce odpowiednio oznaczony sklepik i otworzyłam zdecydowanie drzwi, naprawdę się załamałam. W środku, zamiast pięknie wypełnionych półeczek, stały łóżka wypełnione panami. W samych majtkach :/ :D (?) :D
W końcu jakiś litościwy brat w nałogu wsiadł do auta i popilotował nas do odpowiedniego miejsca.

Image
Porada praktyczna - palacze, szukajcie tak oznaczonych sklepików! Są małe, witryny mają całe zasłonięte. Szczerze mówiąc, najpierw myślałam, że to jakaś odmiana sex-shopów :D

I nasz ostatni nocleg. Węgry, miejscowość, uwaga :D Abaujszanto (spróbujcie to powiedzieć głośno :D. Koszt - 7 500 forintów (euro = 310 forintów).

Image
Podjeżdżając do miejsca naszego ostatniego noclegu, bardzo powoli i ostrożnie, Marcin uderzył w krawężnik :D I odpadł błotnik. To się nazywa ironia :D Tyle kilometrów w różnych warunkach, po kamieniach i dziurach, a tu pusty, duży placyk i bach :D Choć z drugiej strony, lepiej, że tak i lepiej, że teraz. Poza tym, myślę, że mogę to zaliczyć jako 2:1. Dla mnie :D

I taki był koniec naszej bałkańskiej przygody. Kolejnego dnia byliśmy już w domach. Bałkany są przepiękne, warte odwiedzenia i każdemu będę je polecać. Jedynym minusem naszej podróży był fakt, że mieliśmy mało czasu i wszędzie trzeba było gnać. A wydaje mi się, że piękno tych miejsc można w pełni docenić po prostu tam będąc, przebywając z ludźmi bez pośpiechu i ciśnienia. Co do przewodników - hmmm, to była dobra szkoła, jak należy z nich korzystać. Na pewno teraz pierwszą rzeczą, jaką zrobię, będzie dokładne zbadanie autorów. Bo to jak z szukaniem przyjaciół - jedni nam pasują, z innymi nam trochę "nie po drodze" :)

Image
Marcin Bałkany będzie zawsze kojarzył z kawą - wyjątkowo aromatyczną, smaczną, parzoną w tygielku.

Ja natomiast nie zapomnę tego :
Image
Żenada :D Nigdy więcej "co tam, weźmy, przecież mamy miejsce..." :D Wyobrażacie sobie, ile trwało codzienne pakowanie? :D

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca. Pozdrawiam gorąco.
olajaw napisał:
coś czuję, że "będzie się działo" :D

....proszę, nie załamuj mnie... :/ :D :D

I jeszcze krótkie podsumowanie finansowe (w przeliczeniu na osobę):

Paliwo do auta : 764,99 zł

Wydatki związane z autem (tu wliczyłam parkingi, opłaty za autostrady, myjnie i ubezpieczenie w Kosowie) : 126,51 zł

Atrakcje (główna część to wycieczka do Theth, poza tym bilety wstępów) : 150,93 zł

Jedzenie (i napoje. Hm...dużo napojów :D : 527,29 zł

Noclegi : 656,73 zł.

Czyli wychodzi 2226,45 zł na osobę.

Image

Pozdrawiam:)

Dodaj Komentarz

Komentarze (32)

otakesan 27 listopada 2015 08:18 Odpowiedz
Fajna relacja "z jajem" ;-) . Czekam na kolejne czesci.Wysłane z mojego X2_Twin przy użyciu Tapatalka
correos 27 listopada 2015 08:28 Odpowiedz
:) pozdrawiam samochodowego "guźca"moj ulubiony wariant podrozowaniaz uwaga bede sledzil relacje
marcino123 27 listopada 2015 08:33 Odpowiedz
@pestycyda wierni fani tęsknili :)
popcarol 27 listopada 2015 14:52 Odpowiedz
Czekam na CD, super historia napisana "z jajem" :)
dmirstek 27 listopada 2015 15:09 Odpowiedz
Ohoho, @pestycyda - zapinam pasy i podróżuję z Wami w fotelu widza :)
vivere 27 listopada 2015 16:16 Odpowiedz
Dołączam do grona czekających na c.d. :)I kolejny raz chylę czoło przed lekkością pióra /czy tam klawiatury/ ;)
popcarol 30 listopada 2015 13:37 Odpowiedz
Superowo:) Może ten były właściciel apartamentu zapomniał go usunąć z booking.com???kiedy CD? Czekam na Albanię najbardziej ;) :)
yogibabu 30 listopada 2015 13:38 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja. Miło się czyta i czekam na więcej. Mnie podobny trip czeka w sierpniu 2016...
krystoferson112 30 listopada 2015 20:33 Odpowiedz
Napiszę krótko szacun za relację z serbskiej części. Byłem w tym roku w Serbii głównie Belgrad i Zrenjanin ale to co czytałem i obejrzałem na zdjęciach sprawia, że Serbia do powtórki. Takich Bałkanów szukałem. Świetnie, szkoda, że wyjeżdżacie już z Serbii do tego pseudopaństwa. ;)
vivere 30 listopada 2015 21:21 Odpowiedz
Kopalnie są super tylko mają jedną wadę - nijak się nie da pokazać tego na zdjęciach :(A Serbię wpisuję do "must see".
anulkax7 2 grudnia 2015 20:23 Odpowiedz
Pestycydo, jak zwykle wciągająca relacja! Czekam na dalszy ciąg :))
kamo375 17 grudnia 2015 22:13 Odpowiedz
Świetna relacja :)
maxima0909 18 grudnia 2015 13:49 Odpowiedz
pestycyda napisał:Kojarzycie scenę, która przewija się przez większość westernów? Obcy wchodzi do saloonu, czas jakby zwalnia, robi się cisza, a miejscowi twardziele powoli odwracają głowy w jego kierunku ze spojrzeniami niekoniecznie życzliwymi. No właśnie :D Więc tak to wyglądało :D umarłam :lol: relacja jest boska, uwielbiam styl w jakim piszesz :) we wrześniu planujemy zrobić Serbię, Albanię i Czarnogórę - mamy już wstępnie nakreślona pętle i punkty must see, choć pewne z nich a pokrywające się z waszą wyprawą miejsca uległy już wstępnej weryfikacji, także dzięki wielkie za pomoc :) Czy mogłabyś stworzyć mapkę jak wyglądała dokładnie Wasza trasa?
kaviorwiki 18 grudnia 2015 14:18 Odpowiedz
Szczerze zazdroszczę ...
bozenak 18 grudnia 2015 20:45 Odpowiedz
Pisz dziewczyno bo się doczekać nie mogę co dalej :D ;) . Dla Ciebie zarejestrowałąm się na f4f żeby móc Cię ponaglać 8-)
igore 19 grudnia 2015 19:53 Odpowiedz
Super relacja. Dwa lata temu "doświadczyłem" podobnej trasy przez Bałkany,ale po Twojej relacji uświadomiłem sobie,że trzeba będzie tam wrócić :) Szczególnie do Albanii.
klapio 19 grudnia 2015 21:14 Odpowiedz
Piękne miejsce te "Góry Przeklęte". No i fajny opis tej wieczornej biesiady, szkoda że zabrakło z niej zdjęć :-) Klimat takich miejsc trochę przypomina mi Gruzję, chyba można postawić tezę że im społeczeństwo danego kraju uboższe tym bardziej gościnne i otwarte na obcych :-)Jedynie nie do końca potrafię zgodzić się z tym zdaniem:pestycyda napisał:Tymczasem, ponieważ sam temat krwawej zemsty jest bardzo medialny, mówi się tylko o nim, zamiennie używając określenia "Kanun", w zupełnym oderwaniu od całości. Nie mówię, że popieram ten zwyczaj, bo nie, natomiast uważam, że można się o tym wypowiadać dopiero po pełnym zapoznaniu z całością, po przeanalizowaniu powodów i zrozumieniu warunków życia górali albańskich. Natomiast drażni mnie przedstawianie tematu bardzo płytko, tylko jako "sensację" i "barbarzyństwo".A sama przecież wcześniej zauważasz:pestycyda napisał:Czasem udaje się wynegocjować bezpieczne wychodzenie do szkoły dla dziecka.Dla mnie osobiście jest sensacją że w XXI wieku w bądź co bądź cywilizowanym europejskim kraju (od 2009 członek NATO) istnieją jeszcze takie zwyczaje wśród ludzi. I właśnie barbarzyństwem jest zabieranie dzieciom prawa do nauki i przerzucanie na nie odpowiedzialności za czyny krewnych, niezależnie od tego z jakich powodów członek rodziny popełnił daną zbrodnię. Taki sposób postrzegania i egzekwowania prawa kojarzy mi się z najgorszymi i najokrutniejszymi systemami prawnymi - takimi jak ZSRR z okresu stalinizmu.Czekam na dalsze części relacji :-P
pestycyda 20 grudnia 2015 02:12 Odpowiedz
@klapio, masz rację, dla mnie to też zupełnie nie jest ok. Drażni mnie jedynie fakt, że o prawie Kanun ludzie wypowiadają się wyłącznie w kontekście krwawej zemsty i tylko z nią utożsamiają te prawa. A tymczasem cały kodeks obejmuje wiele innych rzeczy, które są dużo bardziej "ludzkie" - m. in. prawo gościnności (a właściwie obowiązek). Dużo też tam jest powiedziane o honorze i o obowiązku wobec rodziny (a raczej powinności). Owszem, sam temat "zemsty" jest totalnie nie do zaakceptowania, tylko chciałabym, żeby osoby dyskutujące o tym, miały świadomość szerszego kontekstu - skąd to się wzięło i dlaczego. Media bardzo często wypaczają sens, szukając "taniej sensacji". A tymczasem, jest to dramat. Piętno czasów, kultury, warunków życia...Co do zdjęć z biesiady...Sam wiesz na pewno najlepiej, że w niektórych warunkach zupełnie nie ma głowy i warunków do fotografowania. Zepsułyby klimat i "prawdziwość" momentu...Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
beata65 20 grudnia 2015 23:25 Odpowiedz
Co wieczór czekam na dalszą relację a dziś nic.... Herbata przy kompie, miała być miła godzinka na czytanie i planowanie własnego wyjazdu... Pestycydo, litości, nie każ mi dłużej czekać! Mam nadzieję, że zobaczę te wszystkie miejsca w realu. Dziękuję za umilenie mi grudniowych wieczorów 8-)
86184 28 grudnia 2015 18:46 Odpowiedz
Co to dużo gadać/ pisać - znowu zaserwowałaś nam świetną relację. Brawo! 7*PS Ta maska na twarz (batulla/ batoola) może nam się nie najlepiej kojarzyć, ale w państwach Zatoki jest to symbol wzbudzający szacunek i kojarzący się z osiągnięciem przez kobietę poważanej pozycji (najczęściej żony, ale nie tylko) w (bardzo) tradycyjnych rodzinach. Jak kiedyś czepiec w Polsce. A przy bliskowschodnim słońcu i piasku niesionym z wiatrem każdy centymetr kwadratowy osłoniętej skóry to plus. Wieść gminna niesie, że współczesne modele są leciutkie i mają czasem wyściółkę. I nosi je w dzisiejszych czasach już coraz mniej kobiet. ;-)
pestycyda 28 grudnia 2015 19:16 Odpowiedz
Dziękuję, @Kara, nie wiedziałam. Trochę mnie pocieszyłaś, zwłaszcza tą wyściółką. Jednak, mimo wszystko, to wyglądało dla mnie przerażająco:(
olajaw 28 grudnia 2015 19:36 Odpowiedz
@pestycyda dzięki za pokazanie całkiem sporego kawałka Europy :D i to naprawdę ładnego, wiedziałam, że Bałkany są ładne, ale nie, że aż tak (wstyd przyznać pewnie :P )ps. gdzie kolejna wyprawa? ależ jestem ciekawa :D
igore 29 grudnia 2015 00:01 Odpowiedz
@pestycyda "Szacun" za obszerność relacji i czas poświęcony na jej pisanie. Nad pakowaniem się musicie jeszcze trochę popracować [SMILING FACE WITH SMILING EYES] My w czwórkę na dwutygodniowy wyjazd w ten sam rejon, mieliśmy mniej bagaży. Bałkany są super [SMILING FACE WITH SMILING EYES]
pestycyda 29 grudnia 2015 12:20 Odpowiedz
@olajaw, skuś się i pojedź - nie będziesz żałować:) Co do wyjazdów, to właśnie Ty narobiłaś mi ogromnej ochoty na wulkany w Indonezji, zakochałam się. Niestety, to trochę później, bo bilety czekają od maja i za 18 dni będę w Etiopii! Strasznie się cieszę :) (przewodnik kupiony, autor sprawdzony na sto tysięcy sposobów i bardzo mi odpowiada :D@igore, na ogół jakoś lepiej mi idzie pakowanie :D Tu uległam wizji olbrzymiego bagażnika "tylko dla mnie" :D Ponad połowa tych rzeczy zupełnie nie była potrzebna.
metia 29 grudnia 2015 12:40 Odpowiedz
Bardzo lubię Twoje relacje, bo są takie prawdziwe. Żadnych wystudiowanych zdjęć, dużo pisania o jedzeniu i piciu (lubię to!) i jeszcze więcej kontaktu z lokalesami. I do tego ten pełny bagażnik - gdybym miała jechać gdziekolwiek autem, to tak by to właśnie wyglądało. Dlatego wolę jednak samolotem :lol:
olajaw 29 grudnia 2015 20:42 Odpowiedz
@pestycyda to mnie zaskoczyłaś tą Etiopią :D coś czuję, że "będzie się działo" :D to może być relacja roku :D :D Indonezję polecam baardzo, jest świetna! I cieszę się, że i ja kogoś zainspirowałam :)
gallileo 20 sierpnia 2017 14:50 Odpowiedz
Witam,we wrześniu wybieramy się do Albanii i również raczej omijamy takie miejsca, które popularne przewodniki polecają jako największe atrakcje.Dlatego chciałbym się zapytać, jaki to przewodnik po Albanii używaliście?
aluis 20 października 2017 08:49 Odpowiedz
Czy tylko ja nie widzę już żadnych zdjęć? :(
cccc 20 października 2017 09:34 Odpowiedz
gallileo napisał:we wrześniu wybieramy się do Albanii i również raczej omijamy takie miejsca, które popularne przewodniki polecają jako największe atrakcje.Dlatego chciałbym się zapytać, jaki to przewodnik po Albanii używaliście?fly4free forum 8-)
pestycyda 20 października 2017 09:54 Odpowiedz
@aluis, niestety, to jest efekt współpracy (tfu, jakiej współpracy! Toż to orka na ugorze była! :D z photobucket. Powoli wgrywam zdjęcia do relacji jeszcze raz, ale naprawdę powoli :)@cccc, albo bierzemy zwykły przewodnik i robimy wszystko na odwrót :D to, co polecane omijamy, a jeździmy w miejsca, które w przewodniku są opisane jednym zdaniem w stylu : "nic tam nie ma", "mała wioseczka" itp, itd. A najlepiej, gdy przewodnik ich w ogóle nie wymienia :D
cccc 14 grudnia 2017 20:20 Odpowiedz
@pestycyda masz racje, ja od dluzszego czasu przestalem kupowac przewodniki. :) A czy moglbys uaktualnic zdjecia w relacji, gdyz u mnie nie pokazuje?
jar188 14 grudnia 2017 21:08 Odpowiedz
A ja kupuję cały czas przewodniki.Uwielbiam zbierać książkowe przewodniki :) taki rodzaj pamiątki z wyprawy :) Jak z wszystkiego i z tego trzeba umieć korzystać tak samo jak z forum f4f, jest tu sporo przydatnej wiedzy ale i nie mało subiektywnych opinii albo i wręcz złych opisów miejsc czy atrakcji.Wszytko trzeba się nauczyć selekcjonować pod siebie i swój gust.