Skoro turyści mogą przyznawać gwiazdki hotelom i innym atrakcjom – za obsługę, czystość itp., to ludzie żyjący z turystyki, również powinni mieć możliwość oznaczania w ten sposób swoich gości. Wiadomo – ocenie podlegałaby nieumiejętność targowania, przepłacanie, zgoda na wszystko oraz nie wnoszenie żadnych zastrzeżeń itp., czyli w skrócie – im więcej gwiazdek, tym łatwiejszy do oskubania ciućmok. Już sobie wyobrażam te rozmowy hotelarzy : „A co sądzisz o panu X?” „O, kochany, bardzo ci go polecam! Spokojnie zapłaci więcej, nawet nie zauważy!”
:D
I właśnie z dumą mogę oświadczyć, że zostaliśmy co najmniej piętnastogwiazdkowymi turystami. W Maroku
:D Ale było warto.
Plan był taki – szukamy jak najtańszych biletów w okresie pomiędzy 1.02 a 15.02 (ze względu na pracę tylko taki okres wchodził w grę) i lecimy! Skończyło się to wieloma nocami spędzonymi przed komputerem, stresem „kupować teraz, czy będzie taniej?” i abstrakcyjnymi rozmowami z biurami podróży „Dlaczego całe wczasy w Agadirze kosztują 1100, a sam lot czarterowy 1200?” „Eeee….Bo nam nie zależy na sprzedaży lotów czarterowych”. Ale w końcu 6.02 o 15.00 udało się wykupić czarter na 7.02, odlot o 6.00
:D
Czas pobytu : 07.02.2014 – 14.02.2014 Cena biletu: 1059 zł. 1 MAD = 0,37 zł
Zarezerwowaliśmy 3 noclegi w Essaouirze (70 euro 3 noce w trzyosobowym pokoju ze śniadaniem), zapakowaliśmy tablet (żeby szukać kolejnych noclegów) i w drogę.
Z lotniska w Agadirze trzeba dojechać do miasta. Zakładaliśmy, że dotrzemy na dworzec autobusowy i pojedziemy autobusem dalej, do Essaouiry. Od rezydentki dowiedzieliśmy się, że za taxi do Agadiru powinniśmy zapłacić 250 MAD. Znaleźliśmy taksówkę, cena się zgadzała, więc jedziemy. Tu należy wspomnieć, że całą podróż zamierzaliśmy odbyć jak najmniejszym kosztem – autobusy itp., żadnych niepotrzebnych luksusów. Niestety, to był też moment, kiedy powinniśmy się zastanowić nad sobą i swoimi tendencjami do ulegania wpływom
:D Bardzo miły pan kierowca po krótkiej rozmowie w łamanym angielskim zaproponował, że zawiezie nas do Essaouiry za 850 MAD, na co oczywiście ( :/ ) się zgodziliśmy (cośtam próbowaliśmy negocjować, ale szybko się okazało, że nasze umiejętności w tym zakresie są znikome).
Znak stop
Wzdłuż całej drogi z Agadiru do Essaouiry rosną drzewa arganowe i stoiska/sklepy z olejem arganowym.
Podjechaliśmy pod Medynę i dalej na piechotę. Strasznie trudno było odnaleźć nasz hotel w plątaninie uliczek, ale, przy pomocy ulicznego przewodnika, (20 MAD) w końcu się udało. Szybkie zameldowanie i zwiedzanie Essaouiry!
Tu kręcono "Królestwo niebieskie"
Łódki są tylko niebieskie, robi to niesamowite wrażenie.
W Medynie wszędzie stragany i straganiki. Bardzo kolorowo i można kupić wszystko...
...nawet viagrę
:) stoisko z berberyjskimi przyprawami, ziołami i kosmetykami.
Wejście do naszego hotelu. Naprawdę trudno go było znaleźć
:)
Powłóczyliśmy się trochę po Medynie, chłonęliśmy zapachy, kolory, wszystko było inne.
Świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Niestety, odrzuciła nas średniej czystości szklanka, w której go podawano.
Na nadbrzeżu wszędzie można było kupić świeże ryby, owoce morza i...
...niebieskiego "rekinka" ! (nie mam pojęcia, czy był to faktycznie rekinek
;)
Wieczorem podziwialiśmy panoramę z dachu naszego hoteliku. Essaouira, to miasto dwupoziomowe - jeden poziom to poziom 0, uliczki itp, a drugi - dachy. Duża część życia toczy się właśnie na owych dachach.
Widok z naszego dachu na dach sąsiadki. Pani hodowała kury i gołębie, a pewnego poranka zobaczyliśmy tam nawet...pawia z rozłożonym ogonem
:)
cdn.Obudziliśmy się w dobrym nastroju, szybkie śniadanie w hotelu i zwiedzanie.
Nasz hotel
W Essaouirze prawie wszystko jest niebieskie.
Bardzo fascynował mnie sposób układania przypraw, w takie stożki. Do tej pory się zastanawiam, jak wygląda podawanie przyprawy klientowi, czy ten stożek się nie rozsypuje i czy szybko ubijają go tak ponownie
:) niestety, nie było mi dane tego zobaczyć.
Targ rybny. Można kupić świeżą rybę i wejść do jednej ze znajdujących się obok restauracyjek - tam nam ją przyrządzą. Mnóstwo przeróżnych ryb, ludzi, ale najwięcej kotów
:)
Były wszędzie. Małe, duże, kolorowe. Wystarczyło coś postawić na ziemi, a zaraz na tym przysiadały.
W planach mieliśmy pojechać na plażę Sidi Kaouki (ok. 20 km od Essaouiry) i zaopatrzeni w solidną wiedzę wyczytaną w przewodniku, ruszyliśmy na przystanek autobusowy wiedząc, że pojedziemy autobusem nr 5. I, uwaga, przewodnik kłamał!
:D Niestety, w Essaouirze ciężko dogadać się po angielsku (natomiast po francusku mówi prawie każdy), ale jakoś się dogadaliśmy, że na pewno nie dojedziemy tam nr 5. Gorzej było dowiedzieć się, w jaki nr w takim razie powinniśmy wsiąść. Staliśmy na przystanku, zastanawialiśmy się co robić i zaobserwowaliśmy rzecz, która nas zafascynowała
:D Stoi sobie autobus nr 3, w środku pełno ludzi, sami miejscowi. Po chwili wchodzi kierowca, wyciąga tabliczkę z numerem i przenosi ją do innego autobusu. Wszyscy ludzie karnie się przesiadają i czekają w kolejnym. Po chwili przychodzi inny kierowca, wyciąga tabliczkę i przenosi ją do kolejnego itp
:D Na szczęście obserwując te wymuszone przesiadki, poznaliśmy dwójkę przemiłych Szwajcarów, którzy mówili po francusku (dobrze dla miejscowych) i po angielsku (dobrze dla nas). I już po chwili wszyscy razem jechaliśmy taksówką na plażę (100 MAD - druga gwiazdka
:D
Berberyjska szczoteczka do zębów. Mnie zaintrygował fakt, że mają dla niej specjalne "trzymadełka" na przyssawkę do auta.
Marabut św. Sidiego Kaoukiego. Do dzisiaj kobiety zanoszą tam prośby o posiadanie dziecka.
Na plaży dołączył do nas sprzedawca
a w swoim koszyku miał takie skarby. Nie skorzystaliśmy, ale za koleżankę - blondynkę zaproponowań 2 pierścienie i 4 wielbłądy
:) Też nie skorzystaliśmy
:D
A tak się podróżuje w Maroku. Sześć osób w aucie? Nie ma problemu
:)
Kozy też lubią orzeszki arganowe.
Po powrocie wybraliśmy się na wieczorny spacer po Medynie.
Suk złotników, przepiękne miejsce, wszystko wyłożone błękitnymi kafelkami.
a w środku takie cuda (to może zrozumieć tylko żeńska część czytelników
:D
Podczas spaceru znaleźliśmy Hammam, w którym kręcony był "Otello". Hammam działa do tej pory, ale nie dla turystów. Pan, który pilnował ognia, pozwolił dziewczynom wejść. Wrażenie niesamowite. W środku same miejscowe kobiety z dziećmi, krzyczą, uśmiechają się, no rewelacja. Zachęcały nas, żebyśmy się dołączyły, ale nie mogłyśmy tak zostawić panów. No i z wiadomych przyczyn nie mamy żadnych zdjęć ze środka
:D
Essaouira nocą, a właściwie jej "dachowy" poziom.
cdn.Kolejny dzień, to ostatni w Essaouirze. Postanowiliśmy wyjść poza mocno turystyczną Medynę i obejrzeć "żywą" Essaouirę. Planu nie mieliśmy - zobaczyliśmy jedną jedyną tabliczkę ze strzałką, napisaną po arabsku, ale ponieważ poniżej był rysunek wózka, zakładaliśmy, że kierujemy się na supermarket
:D
Jemalhi Mocador, ale takich rzeczy to nie widzieliśmy
:D Może dlatego, że szybko po śniadaniu wybywaliśmy zwiedzać (choć wolę myśleć, że to dlatego, że tego nie robił
:D
pestycyda napisał:Bardzo fascynował mnie sposób układania przypraw, w takie stożki. Do tej pory się zastanawiam, jak wygląda podawanie przyprawy klientowi, czy ten stożek się nie rozsypuje i czy szybko ubijają go tak ponownie
:) niestety, nie było mi dane tego zobaczyć.Zazwyczaj jest to zwykła ściema, kartonowy stożek i na nim cienka warstwa przyprawy
:)
Bardzo ciekawa relacja! Aż sam odświeżyłem swoje wspomnienia
:).Jedno info z mojej strony - te stożki z przyprawami to metalowe formy pokryte klejem, które zostały obsypane konkretną przyprawą
:D. Ale spoko, też dałem się na to nabrać
;).
świetna relacja i zdjęcia, odżyły wspomnienia
:)byłem w Imlil we wrześniu 3 dni - miejsce jest magiczne, dość często pomijane przy planowaniu dłuższego wyjazdu a jednak tak blisko Marrakeszu że naprawdę szkoda nie podjechać chociaż na 1 dzień.My również mieliśmy przygodę z noclegiem - nie mieliśmy nic zarezerwowane i pierwszy naciągacz zaprowadził nas na wzgórze za Imlil do największej nory jaką w życiu widziałem (niestety żadna jego cena nie została przez nas zaakceptowana i musieliśmy się rozstać - wolałbym chyba spać pod chmurką
;-) - przyjemność kosztowała naszą czwórkę chyba 40 MAD 'napiwku' i znoszenie bagaży ze wzgórza..(na górę wjechały mułami) - gratis uczestniczenie w muzułmańskim pogrzebie.Ostatecznie wylądowaliśmy w połowie drogi z Imlil do Mazik u Mohammeda który aktualnie ogłasza się rownież na booking - jednak tam ceny są dwukrotnie wyższe niż na miejscu. Podobnie jak Ty chcieliśmy nocleg ze śniadaniem, a skończyło się na 2 noclegach, śniadaniach, obiadokolacjach, 2 mułach, przewodniku i całodniowej wycieczce po okolicy i na koniec taxi do Marrakeszu
:)Ostateczną cenę udało się utargować do jakichś rozsądnych kwot (jeśli dobrze pamiętam 400 MAD za osobę za wszystko) - więc polecam próbować i koniecznie ZAWSZE pytać o cenę przed każdym posiłkiem - u nas zdażało się że tajin kolejnego dnia kosztował 60 a nie 50 (bo z jagnięciny, a to droższe niż kurczak
:)), zupa 6 a nie 5 i nawet woda 10 pomimo sklepu za domem w którym synowie gospodarza sprzedawali za 5 MAD...
Dziękuję za miłe słowa
:)rafal.is napisał: te stożki z przyprawami to metalowe formy pokryte klejem Teraz to już wiem :/ świat stracił trochę ze swojej magii :/
:D Sorvali - opowiedz to koniecznie, bo widzę, że i Ty miałeś w Imlil dosyć ciekawe przejścia
:D cappricio napisał: bardzo dowcipna relacja
:DSamo życie, panie, samo życie
:D Myślę, że w weekend ogarnę relację do końca, pozdrawiam
:)
Zabawna relacja, super! a jeszcze przyjemniej się czyta, że pól roku wcześniej też zwiedzaliśmy Maroko więc wiemy o czym piszesz
;) czekam na opis imprezy urodzinowej
;)PS. pestycyda napisał: zwiedzanie kosztuje 50 MAD. Jednak tego nie mogę do końca potwierdzić
:D Potwierdzam, 50MAD/os z przewodnikiem tu możecie dodać sobie gwiazdkę, oni za wstęp tam nie zapłacili, ale Wy im tak
;)
Dziękuję
:) miło wiedzieć, że ktoś to czyta
:)AJAJ napisał:tu możecie dodać sobie gwiazdkę, oni za wstęp tam nie zapłacili, ale Wy im tak
;)Chyba odjąć gwiazdkę?
:) bo zwiedzaliśmy studio filmowe za darmo
:)
pestycyda napisał:Dziękuję
:) miło wiedzieć, że ktoś to czyta
:)AJAJ napisał:tu możecie dodać sobie gwiazdkę, oni za wstęp tam nie zapłacili, ale Wy im tak
;)Chyba odjąć gwiazdkę?
:) bo zwiedzaliśmy studio filmowe za darmo
:)Za darmo powiadasz
:) A nie zapłaciliście nawet podwójnej ceny, z tą różnicą, że zamiast w kasie studia, w kasie biura, które organizowało wycieczkę ?;)
CześćSuper czyta się waszą relację - traktuję ją trochę jako przewodnik bo wybieramy się w tym roku do Maroko - końcem sierpnia, już bilety kupione i opracowujemy trasę
:)Czy mogłabyś zrobic jakies podsumowanie dot noclegów? nazwy hoteli, ich cena i czy było warto i polecacie?Czy podliczyliście może ile kosztowała was cała wyprawa do Maroko? ;>Miejsca które szczególnie trzeba odwiedzić i te które można wg Was odpuścic na rzecz czegoś ciekawszego?PozdrawiamMaxima
Maxima, zrobię podsumowanie jakoś na dniach. Teraz niestety pochłania mnie praca :/ Trudno jest komuś doradzić, bo każdy ma inny gust i oczekiwania, również pod względem standardów.Ale jeżeli mam Wam radzić na szybko i od serca - to uwzględnijcie w podróży Imlil. Nas to miejsce powaliło na kolana i chcielibyśmy tam kiedyś wrócić. Pozdrawiam i zazdroszczę, że lecicie do Maroka
:)
Dzięki za odpowiedź. Mamy już bilety do Tangeru i trasę planujemy dość ambitną - mam wrażenie że trzeba będzie z jednych rzeczy zrezygnować na rzecz innych...pierwszą część wyprawy na pewno potraktujemy po macoszemu (choć w Szawszawan szkoda byłoby nie spędzić dłuższej chwili...). mam wrażenie, że prawdziwe zwiedzanie zacznie się od Merzouga (i tu staram sie dotrzeć do jakiś fajnych organizatorów noclegów na pustyni i ewentualnych atrakcji w atrakcyjnej cenie - kto zna jakieś konkretne info bardzo proszę o namiary, wolałabym coś sprawdzonego niż wyszukanego w ciemno na internecie)... no i planujemy wylecieć z Marrakeshu ale Assawira i Legzira strasznie kuszą...tak wiem wiem... to nie chodzi o to żeby "zaliczać" ipotem się chwalić gdzie się było
:P ale tak ciężko zrobić jakąś porządną selekcje!!chciałabym mniej więcej przewidzieć ile realnie jesteśmy w stanie w ciągu dnia zobaczyć i ile przejechać i podzielić tą trasę na dni... przewidzieć mniej więcej gdzie będziemy nocować i wcześniej zorientować się w hotelach, żeby potem nie tracić czasu na szukanie czegoś w rozsądnej cenie.. https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... =9&t=m&z=7będę baaardzo wdzięczna za wszelkie rady
:)odsyłam do dokładniejszego planu trasy jaka wczoraj powstał i oczywiście w dalszym ciągu liczę na rady (Imlil zaklepany;) dzięki)viewtopic.php?f=348&p=384972#p384972
Rewelacyjna relacja, lekka, bez pompy, naturalna, dzięki czemu człowiek czuje, jakby był z Wami i kibicuje, by Was nie obdarli z kolejnych pieniędzy
;)
Znalazłam paragon z marketu w Maroku i zmotywowało mnie to do tego, aby zrobić finansowe podsumowanie wyjazdu (z VAT-em
:P ). Może się komuś przyda
:)Bilet lotniczy : 1 059 złWszystkie podróże w Maroku (taksówki i autobusy) : 326, 34 złNoclegi (w każdym przypadku ze śniadaniem, a w Imlil z całodziennym wyżyw...tfu, obżarstwem
:D : 289, 80 złAtrakcje (trekking, wycieczka w Ouarzazate, alkohol na imprezę) : 180, 56Czyli całość (na osobę): 1 855,70 zł.Oprócz tego trochę zakupów żywieniowych w marketach, parę posiłków w lokalnych knajpkach (wybieraliśmy te, w których siedzą miejscowi - czyli tańsze), duuuże zakupy do Polski : ok 400 zł.Polecam wszystkie hotele, w których spaliśmy. Gdybym mogła jeszcze raz planować ten wyjazd, niczego bym nie zmieniła (no, może w Imlil dopytałabym się o ceny przed
:D A tu parę cen z marketowego paragonu :anchois 100 g. - 9.90 MADdżem figowy - 6.50 MADL&M - 25 MADChałwa w puszce 400 g - 29.90 MADOlejek arganowy do twarzy - 34.90 MADOliwki (niestety, nie wiem ile dokładnie, ale były tam trzy pełne worki trzech różnych gatunków - spokojnie ze 2 kg) - 40 MADOlejek do włosów 200 ml - 23.90 MADsardynki w puszce - 4.90 MADsardynki w puszce do tajin - 6.50 MADHerbata zielona 125 g. - 7 MADHerbata (do "berberyjskiej whisky") - 25 MADPrzyprawy - od 3 do 15 MADI teraz już wszyscy wiedzą, co kupowałam :/
:D
Świetna relacja, fajnie się ją czyta, a ilość zdjęć pozwala poczuć klimat tej podróży. Wypad do Maroko planuję na koniec następnego roku i na bank wezmę pod uwagę wskazówki zawarte w relacji.
A ile dalibyście mi gwiazdek za nocleg w chatce za 250 MAD/2 os z tak full wypas łazienką?Jest to połączenie toalety z prysznicem. Ręcznik w cenie.
:D
:D Pomieszczenie jest tak małe, że aparat nie objął tego ustrojstwa na raz.
I właśnie z dumą mogę oświadczyć, że zostaliśmy co najmniej piętnastogwiazdkowymi turystami. W Maroku :D Ale było warto.
Plan był taki – szukamy jak najtańszych biletów w okresie pomiędzy 1.02 a 15.02 (ze względu na pracę tylko taki okres wchodził w grę) i lecimy! Skończyło się to wieloma nocami spędzonymi przed komputerem, stresem „kupować teraz, czy będzie taniej?” i abstrakcyjnymi rozmowami z biurami podróży „Dlaczego całe wczasy w Agadirze kosztują 1100, a sam lot czarterowy 1200?” „Eeee….Bo nam nie zależy na sprzedaży lotów czarterowych”. Ale w końcu 6.02 o 15.00 udało się wykupić czarter na 7.02, odlot o 6.00 :D
Czas pobytu : 07.02.2014 – 14.02.2014
Cena biletu: 1059 zł.
1 MAD = 0,37 zł
Zarezerwowaliśmy 3 noclegi w Essaouirze (70 euro 3 noce w trzyosobowym pokoju ze śniadaniem), zapakowaliśmy tablet (żeby szukać kolejnych noclegów) i w drogę.
Z lotniska w Agadirze trzeba dojechać do miasta. Zakładaliśmy, że dotrzemy na dworzec autobusowy i pojedziemy autobusem dalej, do Essaouiry. Od rezydentki dowiedzieliśmy się, że za taxi do Agadiru powinniśmy zapłacić 250 MAD. Znaleźliśmy taksówkę, cena się zgadzała, więc jedziemy. Tu należy wspomnieć, że całą podróż zamierzaliśmy odbyć jak najmniejszym kosztem – autobusy itp., żadnych niepotrzebnych luksusów. Niestety, to był też moment, kiedy powinniśmy się zastanowić nad sobą i swoimi tendencjami do ulegania wpływom :D Bardzo miły pan kierowca po krótkiej rozmowie w łamanym angielskim zaproponował, że zawiezie nas do Essaouiry za 850 MAD, na co oczywiście ( :/ ) się zgodziliśmy (cośtam próbowaliśmy negocjować, ale szybko się okazało, że nasze umiejętności w tym zakresie są znikome).
Znak stop
Wzdłuż całej drogi z Agadiru do Essaouiry rosną drzewa arganowe i stoiska/sklepy z olejem arganowym.
Podjechaliśmy pod Medynę i dalej na piechotę. Strasznie trudno było odnaleźć nasz hotel w plątaninie uliczek, ale, przy pomocy ulicznego przewodnika, (20 MAD) w końcu się udało. Szybkie zameldowanie i zwiedzanie Essaouiry!
Tu kręcono "Królestwo niebieskie"
Łódki są tylko niebieskie, robi to niesamowite wrażenie.
W Medynie wszędzie stragany i straganiki. Bardzo kolorowo i można kupić wszystko...
...nawet viagrę :) stoisko z berberyjskimi przyprawami, ziołami i kosmetykami.
Wejście do naszego hotelu. Naprawdę trudno go było znaleźć :)
Powłóczyliśmy się trochę po Medynie, chłonęliśmy zapachy, kolory, wszystko było inne.
Świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Niestety, odrzuciła nas średniej czystości szklanka, w której go podawano.
Na nadbrzeżu wszędzie można było kupić świeże ryby, owoce morza i...
...niebieskiego "rekinka" ! (nie mam pojęcia, czy był to faktycznie rekinek ;)
Wieczorem podziwialiśmy panoramę z dachu naszego hoteliku. Essaouira, to miasto dwupoziomowe - jeden poziom to poziom 0, uliczki itp, a drugi - dachy. Duża część życia toczy się właśnie na owych dachach.
Widok z naszego dachu na dach sąsiadki. Pani hodowała kury i gołębie, a pewnego poranka zobaczyliśmy tam nawet...pawia z rozłożonym ogonem :)
cdn.Obudziliśmy się w dobrym nastroju, szybkie śniadanie w hotelu i zwiedzanie.
Nasz hotel
W Essaouirze prawie wszystko jest niebieskie.
Bardzo fascynował mnie sposób układania przypraw, w takie stożki. Do tej pory się zastanawiam, jak wygląda podawanie przyprawy klientowi, czy ten stożek się nie rozsypuje i czy szybko ubijają go tak ponownie :) niestety, nie było mi dane tego zobaczyć.
Targ rybny. Można kupić świeżą rybę i wejść do jednej ze znajdujących się obok restauracyjek - tam nam ją przyrządzą. Mnóstwo przeróżnych ryb, ludzi, ale najwięcej kotów :)
Były wszędzie. Małe, duże, kolorowe. Wystarczyło coś postawić na ziemi, a zaraz na tym przysiadały.
W planach mieliśmy pojechać na plażę Sidi Kaouki (ok. 20 km od Essaouiry) i zaopatrzeni w solidną wiedzę wyczytaną w przewodniku, ruszyliśmy na przystanek autobusowy wiedząc, że pojedziemy autobusem nr 5. I, uwaga, przewodnik kłamał! :D Niestety, w Essaouirze ciężko dogadać się po angielsku (natomiast po francusku mówi prawie każdy), ale jakoś się dogadaliśmy, że na pewno nie dojedziemy tam nr 5. Gorzej było dowiedzieć się, w jaki nr w takim razie powinniśmy wsiąść. Staliśmy na przystanku, zastanawialiśmy się co robić i zaobserwowaliśmy rzecz, która nas zafascynowała :D Stoi sobie autobus nr 3, w środku pełno ludzi, sami miejscowi. Po chwili wchodzi kierowca, wyciąga tabliczkę z numerem i przenosi ją do innego autobusu. Wszyscy ludzie karnie się przesiadają i czekają w kolejnym. Po chwili przychodzi inny kierowca, wyciąga tabliczkę i przenosi ją do kolejnego itp :D
Na szczęście obserwując te wymuszone przesiadki, poznaliśmy dwójkę przemiłych Szwajcarów, którzy mówili po francusku (dobrze dla miejscowych) i po angielsku (dobrze dla nas). I już po chwili wszyscy razem jechaliśmy taksówką na plażę (100 MAD - druga gwiazdka :D
Berberyjska szczoteczka do zębów. Mnie zaintrygował fakt, że mają dla niej specjalne "trzymadełka" na przyssawkę do auta.
Marabut św. Sidiego Kaoukiego. Do dzisiaj kobiety zanoszą tam prośby o posiadanie dziecka.
Na plaży dołączył do nas sprzedawca
a w swoim koszyku miał takie skarby. Nie skorzystaliśmy, ale za koleżankę - blondynkę zaproponowań 2 pierścienie i 4 wielbłądy :) Też nie skorzystaliśmy :D
A tak się podróżuje w Maroku. Sześć osób w aucie? Nie ma problemu :)
Kozy też lubią orzeszki arganowe.
Po powrocie wybraliśmy się na wieczorny spacer po Medynie.
Suk złotników, przepiękne miejsce, wszystko wyłożone błękitnymi kafelkami.
a w środku takie cuda (to może zrozumieć tylko żeńska część czytelników :D
Podczas spaceru znaleźliśmy Hammam, w którym kręcony był "Otello". Hammam działa do tej pory, ale nie dla turystów. Pan, który pilnował ognia, pozwolił dziewczynom wejść. Wrażenie niesamowite. W środku same miejscowe kobiety z dziećmi, krzyczą, uśmiechają się, no rewelacja. Zachęcały nas, żebyśmy się dołączyły, ale nie mogłyśmy tak zostawić panów. No i z wiadomych przyczyn nie mamy żadnych zdjęć ze środka :D
Essaouira nocą, a właściwie jej "dachowy" poziom.
cdn.Kolejny dzień, to ostatni w Essaouirze. Postanowiliśmy wyjść poza mocno turystyczną Medynę i obejrzeć "żywą" Essaouirę. Planu nie mieliśmy - zobaczyliśmy jedną jedyną tabliczkę ze strzałką, napisaną po arabsku, ale ponieważ poniżej był rysunek wózka, zakładaliśmy, że kierujemy się na supermarket :D
Dorożki czekające na turystów pod Medyną
Dorożki po pracy, w dzielnicy nieturystycznej
Wchodziliśmy coraz głębiej w arabską dzielnicę.
Coraz więcej ludzi, turystów żadnych.